niedziela, 25 maja 2014

O tarzaniu się i sucharach czyli Weekend Pełen Łaski


Jak trudno jest wielbić Boga w cierpieniu i ułomności swojego dziecka wie ten kto tego doświadczył.
Uczę się tego.
Ostatni weekend spędziliśmy w "małym", 450-cio osobowym gronie na Górze Św. Anny modląc się i wielbiąc Boga. A właściwie (w moim przypadku przynajmniej) ucząc się Go wielbić.

To był niezwykły czas... Czas modlitwy, wielbienia, adoracji. Dla mnie czas bardzo odkrywczy. Czas odkrywania siebie, odkrywania Boga tu i teraz. Doświadczania Go i uwierzenia w to, że moje życie i wszystko czego w nim doświadczam jest łaską... w moim przypadku ciężka sprawa, co nie?

Nie uda mi się w kilku słowach oddać atmosfery tego miejsca i czasu. Nie potrafię opisać emocji, które nam towarzyszyły, życzliwości osób z którymi przyszło nam spędzić ten krótki czas. Teraz wiem jedno na pewno: Bóg ma swoje plany względem nas. Jagoda, Anna to imiona mojej córki. Czy to przypadek, że byliśmy w miejscu, które należy do prowincji św. Jadwigi (patronka Jagody) w miejscu, w którym czczona jest św. Anna?





 

Zapraszam do słuchania konferencji ojca Adama. Jest tak charyzmatyczny, że porwie każdego (porozmawiajcie o tym z moim mężem :). Uduchawia sceptyków, ściąga na ziemię tych którzy lewitują 10 centymetrów nad ziemią.
langusta na palmie

W sobotę odbyła się msza za Jagódkę. A fundacja Malak (fundacja malak)  zebrała (bagatela!) ponad 5 tyś. złotych na rehabilitację Jagody! Bóg zapłać za każdą złotówkę wrzuconą do puszki!
A w niedzielę? Najpiękniejszy chrzest w jakim brałam udział. (tu linki do filmów:  chrzest  wielbienie po chrzcie koniecznie zobaczcie!)
Na zdjęciu po lewej Nina - bohaterka całego zajścia.

Co rysuje Nina? Kotka, który śpiewa: "Święty! Święty! Święty!"

Na weekendzie była z nami Helenka. Jakże nie doceniałam mojego dziecka! Była na wszystkich konferencjach, mszach i wielbieniach. Oczywiście nudziło jej się czasem (zwłaszcza podczas konferencji ojca Adama:) ale efektem tego były m.in. takie owoce:


Szkoda tylko, że Jagódki nie było z nami... może następnym razem...


A teraz życia ciąg dalszy: jedziemy do Szczecina na zabieg. Co będzie jutro? Będzie to co Bóg dla nas wymyślił...
Pewnie zastanawiacie się o co chodzi z tym tarzaniem się i sucharami? nie ma "letko". Posłuchajcie sami:
"ojciec wystarczy!"