piątek, 11 listopada 2016

Edukacja

Wielkimi krokami zbliża się to co nieuniknione: SZKOŁA!
Robimy co się da aby się do niej przygotować. Albo raczej tyle ile ja daję radę, bo więcej już nie daję... Posłuszeństwa odmawia mi ciało i psychika też.
Jagoda ma problemy ze skupieniem. Proste czynności wydłużają się do niekończących się powtórzeń. Proste polecenia, pytania to dla niej jak test na inteligencję.  

Ale cóż, zęby zaciskam i "cieszę się" że jest jak jest. I nie będę udawać, że jestem taka dzielna i odważna matka! Bo nie jestem. Czasem ryczę w poduszkę. I to głośno. Oj, jak ja potrafię ryczeć głośno. Ostatnio to nawet sama się ździwiłam, że tak potrafię. Sąsiedzi chyba słyszeli...



Ale dobrze, że jest On. Spotkałam się z Nim właśnie na godzinę "fejs tu Fejs" i jak nowo narodzona jestem. No może nie "fejs tu Fejs" bo jeszcze był ksiądz (ale za kratkami, to się nie liczy). I jeszcze anioła przysłał w postaci Kasi i perspektywa się zmieniła.


Więc zaczynam jeszcze raz:

Wielkimi krokami zbliża się to co nieuniknione: SZKOŁA!
Robimy co się da, aby się do niej przygotować. Jagoda szybko się zniechęca, ale widać takie są jej możliwości na dziś. 

Czasem nawet jest śmiesznie, gdy pani A cierpliwie pyta:
- Jagódka, jaką mamy dziś pogodę?
- Wtorek - odpowiada "rezolutnie".
A ja parskam, prycham z fotela... (zawsze siedzę w gabinecie u logopedy), no bo co? płakać mam?



niedziela, 31 stycznia 2016

Co u nas?

Długo nie pisałam na blogu, wiem... Przepraszam. Może to dlatego, że wenę mam tylko wtedy gdy mi smutno? A teraz nie jest źle... A może to wina facebooka? Tam jakoś łatwiej i szybciej coś wrzucić, skrobnąć parę słów. A tu to się trzeba trochę wysilić :)

Jestem Wam winna krótką relację z tego roku.
W styczniu 2015 rokuJagoda miała rezonans kontrolny. Wynik bez zmian - to chyba dobrze. W Lipcu tomografię. Też, że bez zmian - to też chyba dobrze.
Więc ogólnie się cieszymy bo Jagódka robi postępy. Co jakiś czas nachodzą mnie strachy oczywiście. A to wtedy gdy Jagódka mówi, że ją boli oczko, a to gdy śpi za długo, albo mówi, że ją boli nóżka, albo gdy ma atak (czyli generalnie codziennie). Z tym niestety walczymy cały czas. "Badacka" (tak mówi Jagódka) nas nie opuszcza. Zmieniamy leki, ale nie chce odejść franca...
Ale nie chcę się żalić. Chcę opowiedzieć jak jest. A jest dobrze.

Jagoda chodzi, a właściwie to już zaczyna skakać.
W tamtym roku zrobiliśmy jej łuski, które okazały się być wspaniałym wynalazkiem. Ustabilizowały Jagódkę, dzięki czemu wyprostowała się i zaczęła stawać na całej stopie.


Kilka razy byliśmy na turnusie w Bielsku:


"Zainstalowaliśmy" taśmy rotujące. 


Zakupiliśmy sprzęt do masażu wodnego i ozonowania. Jagoda bardzo lubi te bąbelkowe kąpiele :)


Ogólnie Jagoda stała się bardziej kontaktowa. Chodzi do przedszkola integracyjnego, do neurologopedy. Uczy się czytać. 3 razy w tygodniu ma rehabilitację w domu.

Ponieważ poprawiła jej się ogólna sprawność, jeździmy na wycieczki i długie spacery. Na wakacje zaryzykowaliśmy wyjazd pod namioty :) Okazało się że i z dzieckiem niepełnosprawnym się da :)





 





Przed nami wyzwanie: spływ kajakowy - nasz ulubiony sposób spędzania wolnego czasu. Ale to dopiero w czerwcu.

A póki co: na środę Jagódka ma zaplanowany zabieg operacyjny na oczko. Nie wiem czy to widać, ale Jagódka skręca główkę żeby lepiej widzieć, ponieważ nie odwodzi oczka do środka. Będzie miała podcięty mięsień, żeby mogła patrzeć prosto (tak to przynajmniej rozumiem, po zabiegu opiszę dokładniej). Proszę Was więc o modlitwę, aby wszystko poszło dobrze, a najlepiej o to, aby nie trzeba było operować, proszę o modlitwę o uzdrowienie!